Pitaja po przekrojeniu |
Biały miąższ i liczne pestki są w całości jadalne. Wyłuskanie kilkudziesięciu pestek i oczyszczenie ich z miąższu zajęło mi sporo czasu, ale postanowiłem poeksperymentować - część nasion ułożyłem na wilgotnej wacie w plastikowym pojemniku, a resztę wysiałem do doniczki (mieszanka torfu i wermikulitu), nawet nie przysypując ich ziemią.
Ku mojemu zaskoczeniu wszystkie nasiona wykiełkowały już po kilku dniach. Z pewnością duże znaczenie miała tu dość wysoka temperatura i folia nałożona na doniczkę tworząca w środku miły mikroklimat.
Po około 10 dniach od wysiania wyrósł mały lasek pitai:
Siewki pitai |
Nie widać żeby z tych delikatnych roślinek o dwóch listkach miały wyrosnąć kaktusy, ale wkrótce tak się stało :)
Polecam wszystkim własną uprawę pitai, gdyż jest naprawdę łatwa. Kaktusy nie mają właściwie żadnych wymagań co do gleby. Nie należy ich za często podlewać, mogą zgnić od nadmiaru wody, dlatego lepiej je przesuszyć niż przelać. Ja od początku jedynie lekko zraszam podłoże co kilka dni i to im w zupełności wystarczy.
A jeśli nie jesteście zapalonymi ogrodnikami to chociaż spróbujcie owoców pitai, bo są naprawdę smaczne.
Poniżej zdjęcie efektownego owocu pitai zakupionego w połowie października:
Pitaja kupiona w październiku |
Świetne roślinki, czekam na kolejne posty i zdjęcia:)
OdpowiedzUsuń