Dojrzałe owoce tamaryndowca przypominają suche strąki, zawierające słodką pulpę, która wykorzystywana jest do produkcji dżemów, soków, lodów oraz jako przyprawa w kuchni azjatyckiej. Może być też jedzona na surowo. Ma całkiem przyjemny smak, trochę podobny do daktyli. W każdym strąku można znaleźć kilka bardzo twardych nasion, z których wyrabia się np. biżuterię.
W naszych sklepach ciężko natknąć się na owoce tamaryndowca. Ja miałem to szczęście tylko raz, jesienią zeszłego roku. Były pakowane w półkilogramowe paczki, które przyjechały z Tajlandii. Po wypakowaniu wyglądały tak:
Owoce tamaryndowca |
Strąki, pulpa i nasiona |
Z wysiewem nasion miałem mniej szczęścia. Po włożeniu ich do ziemi bez żadnych zabiegów po jakimś czasie zaczynały gnić. To samo w ręczniku papierowym. Skoro za pierwszym razem nie poszło tak łatwo, postanowiłem się dokształcić. Okazało się, że drastycznie można przyspieszyć zdolność kiełkowania nasion przez zalanie ich wrzątkiem. Tak też zrobiłem.
Po kilku godzinach w wodzie nasiona zmiękły na tyle, że można je było obrać z brązowej skórki. Niestety, tak przygotowane nasiona także rozkładały się po kilku dniach. Nie wiem co było problemem, być może nie doczyściłem ich wystarczająco.
Do dziś owoce tamaryndowca przechowały się w bardzo dobrym stanie. Mam jeszcze co najmniej kilkanaście strąków, więc prób wysiewu zostało całkiem sporo:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz